Teambuilding szansą dla Twojego zespołu - wywiad z Jakubem B. Bączkiem - Strona 2
Maciej Chabowski   
piątek, 06 maja 2011 13:12

M.Ch.: Jest Pan zwolennikiem ewaluacji teambuildingu. Którą z metod ewaluacji uważa Pan z najbardziej skuteczną i pozwalającą możliwie precyzyjnie określić korzyści biznesowe związane z taką inwestycją?

J.B.B.: Ja preferuję ewaluację trójpłaszczyznową. W pierwszym jej wymiarze skupiamy się na pracownikach, którzy uczestniczyli w teambuildingu, a w drugiej na kadrze kierowniczej, która obserwuje zmiany w zespole. Trzecia płaszczyzna ewaluacji dotyczy finansów. Badania pracowników prowadzimy zazwyczaj za pomocą ankiet lub wywiadów.

To jest temat na całą książkę, ale generalnie, sugeruję trzymanie się kilku zasad. Po pierwsze, badania powinny być wykonywane w cztery oczy i anonimowo. Część pytań nie jest tutaj zadanych wprost. Skupiamy się na emocjach i wychwytujemy konkretne działania ludzi. Jeśli chodzi o pracodawców to ewaluacja wykonywana jest od miesiąca do nawet roku po teambuildingu. Ma za zadanie zdiagnozować, czy firma osiągnęła swoje cele dotyczące grupy i czy obserwowalne zmiany są pozytywne. Najbardziej spektakularną formą ewaluacji jest jednak badanie finansów, czyli zestawienie wydatków na teambuildingu z potencjałem, który wypracowaliśmy akcją. Niejednokrotnie jest tak, że wydatek kilkunastu tysięcy złotych na teambuildingu skutkuje oszczędnością kilkuset tysięcy! To z reguły robi wielkie wrażenie na managerach i zachęca ich do inwestowania w pracowników i ich relacje.

M.Ch.: Czy animacja czasu wolnego skierowana do grup biznesowych także powinna podlegać ewaluacji? Czy poza subiektywną oceną uczestników da się określić czy przynosi ona wzrost efektywności pracowników, a przez to wpływa na wynik biznesowy firmy?

J.B.B.: Jak najbardziej da się określić pewne mechanizmy, choć oczywiście nie jest to precyzyjne badanie. Przykładem narzędzia ewaluacji jest badanie liczby dni spędzanych przez personel na L4 w ciągu roku, badanie liczby wypadków, badanie spóźniania się, badanie aktywności pracowników w projektach czy też mierzenie kosztów fluktuacji. Te narzędzia nie są jeszcze w Polsce popularne, ale na przykład w Szwajcarii czy w Niemczech, firmy eventowe zatrudniają coachów i analityków, którzy są w stanie określić z dużym prawdopodobieństwem wpływ eventów na wyniki biznesowe firmy.

M.Ch.: Są firmy, które wiele uwagi poświęcają temu, aby ich pracownicy, czuli się w biurze bardzo dobrze. Nie chodzi tu już tylko o odpowiednie relacje czy warunki pracy, ale także o odpowiednie warunki do „wypoczynku” w czasie pracy. Salka sportowa, bilard, PlayStation czy gry logiczne to coraz częściej elementy wyposażenia, które ma pomóc pracownikom w odprężeniu się czy pobudzeniu kreatywnego myślenia. Dlaczego Pana zdaniem niektórym pracownikom potrzebna jest chwila zabawy, aby lepiej pracować? Czy pozwalanie pracownikom, aby zamiast pracy zajmowali się „zabawą” jest faktycznie efektywną biznesową?

J.B.B.: Wszystko zaczęło się w Japonii, gdzie kult pracy i wysokie wymagania doprowadzały czasem do tak zwanego Karōshi. Pojędzie to tłumaczone na język polski oznacza nie mniej nie więcej jak „śmierć z przepracowania i stresu”. Japończycy zaczęli dostrzegać konieczność wypoczynku pracownika w trakcie dnia pracy, by wpływać pozytywnie na jego aktywność umysłową i samopoczucie. To samo przyjęło się na Zachodzie, gdzie powstawały jak grzyby po deszczu tak zwane „chillout rooms” lub „copy rooms”. Ciekawym przykładem jest też tak zwany „lyming”, który wywodzi się z Jamajki. Ja zgadzam się z tym trendem. Czasami mówię na swoich szkoleniach, że ci, którzy nie pozwalają sobie na 30 minutową przerwę w ciągu dnia pracy, odbierają sobie tym samym godzinę efektywnego działania i myślenia.

Potwierdzam również, że kilka badań uniwersyteckich, moje obserwacje, jak i doświadczenia własne wskazują na tezę, że zabawa pracowników przyczynia się do podniesienia ich efektywności – szczególnie dotyczy to pracowników kreatywnych (agencje reklamowe, psychologowie, osoby mediów) oraz stanowisk zarządczych (managerowie, kierownicy, dyrektorzy). Ważne jest też, aby ta „zabawa” lub relaks dla pracowników były dobrze przemyślane i zorganizowane – wtedy na pewno przynoszą efekty.

M.Ch.: Jakie teorie psychologiczne w szczególności sprawdzają się Pańskim zdaniem podczas eventów teambuldingowych?

J.B.B.: Myślę, że na pewno teoria spostrzegania siebie Bema, teoria społecznego uczenia się Bandury, teoria wymiany Homansa, a nade wszystko metoda integracji Mary Follett, na której oparta jest znaczna część zadań teambuildingowych. W zadaniach tych ważne jest nie tylko samo rozwiązanie problemu grupowego, ale też sposób dojścia do tego rozwiązania i komunikacja, która dobrze poprowadzona może doprowadzić do rozwiązywania konfliktów grupowych. Oprócz podejść teoretycznych stawiam jednak na praktykę polityki kadrowej. Pracownicy są zasobem przedsiębiorstwa, a od ich motywacji i współdziałania zależy znacznie więcej niż wydaje się na pierwszy rzut oka.

Podczas eventów teambuildingowych, naszym zadaniem jest stworzenie takich mechanizmów komunikacji, żeby ludzie z jednego miejsca pracy dostrzegli nowe możliwości, poznali się z różnych stron, polubili. Skłaniamy ich do refleksji dotyczącej tego, w jaki sposób można przenieść mechanizmy z zabaw teambuildingowych do własnego biura, najlepiej już na drugi dzień po evencie.

M.Ch.: Na koniec trochę praktycznych uwag. Na co powinien zwrócić uwagę menedżer, który zastanawia się nad zainwestowaniem swojego budżetu w teambuilding? Czym powinien się kierować podejmując decyzję o wyborze firmy, która świadczy tego typu usługi

J.B.B.: Sugerowałbym spotkanie z pracownikiem firmy, która przedstawia projekt teambuildingu i zadanie konkretnego pytania: „jaki jest plan realizacji konkretnych celów naszego przedsiębiorstwa?” Na pewno warto zwrócić też uwagę na to czy na teambuildingu będzie osoba z wiedzą psychologiczną, czy firma gwarantuje bezpieczeństwo i dyskrecję, a na koniec zastanowiłbym się, czy pomysł na event jest innowacyjny w stosunku do mojej grupy pracowników. Oczywiście kierujmy się też naszym wrażeniem ze spotkania czy rozmowy z firmą teambuildingową. Oprócz „fachowości” ważna jest bowiem także „chemia” międzyludzka. W końcu praca przy przygotowaniu teambuildingu to również praca zespołowa!

M.Ch.: Czego możemy życzyć polskim firmom zajmującym się teambuildingiem i integracją?

J.B.B.: Hm…myślę, że warto życzyć takim firmom transferu wiedzy z zagranicy. Trendy wskazują na to, że teambuildingów będzie coraz więcej na polskim rynku więc wkrótce skończy się konkurencja ilościowa takich firm, a rozpocznie konkurencja jakościowa. Przetrwają tylko te firmy, które posiadają wiedzę i przygotowanie, a firmy działające „intuicyjnie” będą moim zdaniem znikały z rynku.

M.Ch.: Dziękuję za rozmowę.

J.B.B.: Bardzo dziękuję za ciekawe pytania!

Jakub B. Bączek – szkoleniowiec animatorów czasu wolnego, autor książek "Animacja czasu wolnego" i „Psychologia eventów” oraz wielu innych publikacji z tego zakresu. Z wykształcenia jest pedagogiem wychowania fizycznego i pracownikiem socjalnym, ale swoje życie zawodowe związał z psychologią i animacją czasu wolnego. Na co dzień wykłada na śląskich uczelniach i prowadzi szkolenia na terenie całej Europy. Pełnił funkcję animatora w takich miejscach jak Majorka, Szwajcaria, Niemcy, Kreta, Tunezja czy Jamajka. Później pracował jako manager animacji w największych polskich firmach turystycznych. Współpracował z takimi markami jak TVN, Radio Zet, Happy Events czy Neckermann Polska. Obecnie związany jest z Firmą STAGEMAN POLSKA. Za swoją działalność edukacyjno – publicystyczną otrzymał w 2010 roku prestiżowy tytuł „Mecenasa Zdrowia”.



 

Partnerzy

Psychologia Społeczna Grupa Trenerska SkillsDesigners
PTTB Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne