Parapsychologia biznesu – wywiad z dr Tomaszem Witkowskim
Maciej Chabowski   
środa, 06 stycznia 2010 09:06

Psychologia od wielu lat znajduje w biznesie szerokie zastosowanie. Z powodzeniem stosuje się ją w różnych dziedzinach. Rozwiązania oparte na psychologii pojawiają się więc w tak ważnych działaniach jak reklama, sprzedaż, zarządzanie pracownikami czy negocjacje. Niestety w wielu przypadkach, przyjmowane przez środowiska biznesowe rozwiązania mają niewiele wspólnego z profesjonalną i rzetelną wiedzą psychologiczną. Owocuje to nie tylko niższą efektywnością przyjmowanych na tej podstawie strategii, ale wielokrotnie wiąże się z nieetycznymi praktykami. Jak odróżnić hochsztaplerów od profesjonalistów? W jaki sposób uniknąć psychobzdur i wybrać realnie skuteczną wiedzę psychologiczną implikowaną do biznesu? O tym nasz redaktor naczelny Maciej Chabowski rozmawiał z dr Tomaszem Witkowskim, znanym propagatorem rzetelnej psychologii i autorem „Zakazanej psychologii”.

Maciej Chabowski: Środowiska biznesowe często szczycą się optymalizowaniem i rzetelną analizą zjawisk ekonomicznych. W działach takich jak księgowość, logistyka czy IT zdecydowana większość wprowadzanych rozwiązań opiera się o naukowe modele implikowane do codziennej praktyki. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda np. w sprzedaży czy działaniach promocyjnych. W wielu firmach działy te, poza racjonalnymi przesłankami, gotowe są opierać się na mało zweryfikowanych i mglistych tezach dotyczących ludzkich zachowań. Skąd Pana zdaniem bierze się ta różnica? Jak to się dzieje, że ci sami menedżerowie, którzy oczekują rzetelnych analiz biznesowych, gotowi są jednocześnie inwestować w mało wiarygodne strategie oddziaływania czy szkolenia, na których ich zespół poznaje, np. typologie klientów stworzone przez kogoś na kolanie?

Dr Tomasz Witkowski: Przyczyny są dwie. Pierwsza, to wynik trwających grubo ponad wiek wysiłków psychologów. Doprowadził on do tego, że psychologia jest traktowana jako nauka tajemna, a psycholog jako ktoś, kto dysponuje niecodzienną sztuką odkrywania tego, co siedzi w głowach innych ludzi. Takiego image dopracowali się wcześniej astrolodzy i alchemicy. Współcześnie psychologia jest nauką tajemną. Nikt się nie zastanawia, czy odkrywanie nieświadomych treści na podstawie rysunku drzewa lub na podstawie ruchu gałek ocznych jest oszustwem. Jeśli robią to wykształceni ludzie, uczą tego na uniwersytetach, to widocznie mają swoje sposoby „czytania myśli”. Przeciętny menedżer nie ma ani czasu, ani możliwości weryfikowania podobnych bzdur.

Sprzymierzeńcem mistyfikatorów jest irracjonalność natury ludzkiej. To druga przyczyna takiego stanu rzeczy. Chcemy wierzyć za poetką, że „życie jest formą istnienia białka, ale w kominie czasem coś załka”. Podatni na to są najwięksi racjonaliści, a wykorzystują to na potęgę mistyfikatorzy z dyplomami psychologów. Ich dzisiejsze obietnice brzmią tak: „Zwiększenie skuteczności sprzedaży poprzez przeprogramowanie pola kory mózgowej klientów”. Czy może z tym wygrać program szkolenia zatytułowanego „Zwiększenie skuteczności sprzedaży poprzez nabycie umiejętności zadawania pytań”?

M.Ch.: W środowisku psychologów i osób interesujących się tą dziedziną nadal żywa jest historia Pana prowokacji w czasopiśmie „Charaktery”. Był październik 2007 roku. Występując pod pseudonimem Renata Aulagnier opublikował Pan wówczas artykuł pt. „Wiedza prosto z pola” zawierający fałszywe informacje dotyczące fikcyjnej terapii, które nie były poparte żadnymi podstawami naukowymi. Ponadto, w opracowaniu tym znalazł się podobno plagiat dodany przez redakcję czasopisma. Zawrzało, gdy ujawnił się Pan, a sprawa ujrzała światło dzienne. Podważył Pan wiarygodność najpopularniejszego polskiego czasopisma popularnonaukowego poświęconego psychologii. Informacja o tym wydarzeniu krążyła przez długi czas i wydaje się, że nadal odbija się echem wśród wielu osób. Prawdopodobnie wielokrotnie zadawano Panu już to pytanie, ale pozwolę je sobie zadać także podczas naszej rozmowy. Co Pana do tego skłoniło? Skąd pomysł na to, aby akurat w ten sposób zweryfikować wiarygodność tego czasopisma?

T.W.: Z „Charakterami” współpracowałem przez wiele lat. Kiedy miesięcznik robił głębokie ukłony w stosunku do pseudonauki, zwracałem na to uwagę redakcji. Pisałem też w tej sprawie do kilku członków rady naukowej miesięcznika oraz do stałych współpracowników. W odpowiedzi usłyszałem od redakcji, że przesadzam, że moje zarzuty wynikają z koncepcji spiskowej, jaką sobie wytworzyłem, a redakcja kieruje się wyłącznie dobrem czytelników. Kilku członków rady naukowej obiecało zająć się tym problemem, choć do dzisiaj nie wiem czy zrobili cokolwiek w tej sprawie. Kilka osób nie odpisało w ogóle. Po tych zdarzeniach oficjalnie zrezygnowałem ze współpracy.

Impuls do przygotowania prowokacji dała mi oczywiście lektura Modnych bzdur Alana Sokala. Doszedłem do wniosku, że po wyczerpaniu „pokojowych” możliwości zwrócenia uwagi na problem, mogę podobny „test”, jaki przeprowadził Sokal z redakcją Social Science, zastosować w stosunku do Charakterów. Szczerze mówiąc, to nie liczyłem na powodzenie tej prowokacji. Wydała mi się szyta niezwykle grubymi nićmi i łatwa do zdemaskowania. Jej wynik był jednak szokujący – nawet dla mnie. Szczególnie uderzające było uzupełnienie mojego tekstu o treści, które okazały się plagiatem zamieszczonego w Internecie artykułu na podobny temat. Redakcja nazwala to później „pomyłką techniczną”.



 

Partnerzy

Psychologia Społeczna Grupa Trenerska SkillsDesigners
PTTB Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne